Od dłuższego czasu nie ma fal, więc panuje straszna zamuła. Skoro nie mamy żadnego nowego materiału do opublikowania, postanowiłem dodać kolejną pozycję do naszego działu FAQ (ang. Frequently Asked Questions).
Co poniektórzy, a w szczególności mający skłonność do filozofowania lub szukania dziury w całym, mogą zastanawiać się, co jest lepsze: surfing czy bodyboarding. Na tak postawione pytanie trzeba odpowiedzieć, że jest to bzdurne pytanie, bo obydwa sporty są mega zajawkowe, a bodyboarding jest odmianą surfingu. No dobra ale drążąc temat, co wybrać: surfing na brzuchu czy na stojąco, trzeba dojść do wniosku, że wszystko zależy od preferencji. Część osób które uprawiają surfing, zaczynało od bodzika lub uprawia oba sporty zamiennie. My wybraliśmy boogie, co było częściowo kwestią przypadku, w każdym razie nic nie wskazuje na to, żebyśmy w najbliższym czasie mieli porzucić tą zajawkę. Kwestia może być natomiast istotna dla osób, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z łapaniem fal, ale nie wiedzą na co się zdecydować.
Jak pisałem wyżej, wszystko zależy od indywidualnych preferencji, ale należy wziąć również pod uwagę gdzie chce się łapać fale. Moim zdaniem (również kilku innych osób, w tym uprawiających surfing na stojąco), na Bałtyku więcej można wycisnąć z bodyboarda. Wynika to z faktu, że w porównaniu do oceanu, mamy raczej słabe fale, a dni kiedy pojawia się naprawdę konkretny swell należą do rzadkości. Na boogie znacznie łatwiej złapać mniejsze i nierówne fale, a jazda jest dłuższa, niekiedy do samej plaży. Zdaje mi się, że doznania i adrenalina również jest większa na bodyboardzie niż pływając na stojąco - w przypadku mniejszych fal, stojący surfer może mieć falę do pasa, a my leżąc na brzuchu zawsze mamy tą falę nad sobą :)
Reasumując, moja prywatna opinia jest taka, że na warunki bałtyckie boogieboarding ma przewagę. Nie oznacza to, że surfowanie na stojąco na Bałtyku jest niemożliwe lub nie ma sensu. Wręcz przeciwnie, jeżeli ktoś kocha surfing i łapie fale nad naszym morzem czy lato czy zima, to pełen szacun. Równie dobrze można powiedzieć, że nad Bałtykiem są o wiele lepsze warunki na windsurfing czy kite'a, więc łapanie fal bez żagla jest słabe. Zarówno surfer jak i bodyboarder ma nad Bałtykiem lekko mówiąc przejebane, więc powinniśmy trzymać się razem i pielęgnować wspólną zajawkę. Mamy wielu znajomych surferów i bardzo często spotykamy się w wodzie na tych samych miejscówkach. Szanujemy się nawzajem i wspólnie cieszymy się tymi samymi falami. Mam nadzieję, że nigdy u nas nie dojdzie do sytuacji o których można usłyszeć z najbardziej znanych spotów na świecie, gdzie zdarza się, że surfer patrzy krzywym okiem na bodyboardera lub odwrotnie, kiedy lokalesi boczą się na przyjezdnych, łysi na długowłosych, ci w krótkich piankach na tych z kapturami i itd itp. Łapanie fal to najpiękniejszy sport na świecie, nie ważne czy na brzuchu, na stojąco czy na głowie ! ! !
Poniżej zdjęcie, które zrobił mi Paweł z Surfing Polska podczas naszej ostatniej wspólnej sesji na Bałtyku, na dowód tego, że jesteśmy jedną wielką surferską rodziną, a temat tego posta można o kant dupy rozbić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz