Miniony tydzień był po prostu rewelacyjny.
W zeszły weekend byliśmy na Open'er Festival, gdzie czilałtowaliśmy
przy zimnym piwku, które wspaniale chłodziło przy trzydziestostopniowym upale.
W niedzielę przyszedł zimny front atmosferyczny i pogorszenie pogody.
Tak to już jest, że co dla plażowiczów i turystów jest katastrofą,
dla nas jest zbawieniem. Nagłe załamanie pogody po upałach w lipcu
zawsze oznacza WARUN i to z dobrymi falami.
Poniżej prezentujemy filmik, który idealnie podsumowuje esencję
polskiego bodyboardingu w środku lata.
Tytuł tego krótkiego filmu "El empeoramiento del tiempo"
po hiszpańsku znaczy "pogorszenie pogody",
btw. ostatnio ulubiony hiszpański zwrot
(spróbujcie to szybko wymówić, jakie to dźwięczne i rytmiczne).
Bez załamania pogody, w lecie nie ma fal na Bałtyku i już.
Pierwsza fala została nakręcona w czwartek na Falezie - lajcik i faza dla longboardowców.
Reszta, to już sieczka z piątku z najlepszego w Polsce spotu bodyboardowego - Supertubos.
Tam nie ma czasu na obijanie się.
Te fale kotłują cię, zamykają się dachem nad głową, wiją cię w dno,
że piach po tygodniu wydłubujesz z między zębów.
Totalna faza i mega fun. O to chodzi w boogie.
Szybka, stroma fala, która majta tobą jak starymi gaciami.
Ostatnia fala na filmie, to spoko tubka, którą udało się odjechać,
niestety nie widać tego dobrze, bo woda zalała kamerkę.
No i bardzo dużo closeoutów, które mimo że fajnie tubowały,
nie dawały szans na odjechanie i mieliły okrutnie,
ale każda taka pralka to gigantyczny zastrzyk adrenaliny.
W podkładzie, kawałek z nowej płyty The Prodigy,
do którego skakaliśmy na koncercie na Open'erze.
Sprawdźcie to !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz