W końcu przyszedł czas na mnie, jeżeli chodzi o Boogie na oceanie.
Wybór padł na Portugalię - stolicę europejskiego bodyboardingu. Ze względu na to, że były
to również rodzinne wakacje, jako bazę wypadową wybraliśmy Coimbre.
Stąd mieliśmy blisko do miejscowości Figueira Da Foz, gdzie mieści się sławny spot Cabedelo,
na którym dosyć często rozgrywane są zawody surfingowe/bodyboard.
W czasie pobytu odwiedziliśmy (czytaj: liznęliśmy) kilka sławnych spotów surfingowych, takich
jak np. Supertubos obok Peniche czy Nazare, jednak najwięcej warunków do pływania
podarował nam spot Cabedelo oraz spot obok niego - Gala.
Na miejscu, w jednym z ośrodków Bodyboard poznaliśmy przemiłego gościa,
który od około 20 lat pływa na BB, jest instruktorem oraz sędzią BB.
Ciekawostka - Rodrigo, bo tam na imię, specjalizuje się w drop knee - kosmicznie
to wygląda na żywo :)
Poprosiłem Rodrigo o krótką lekcję wprowadzającą do pływania na oceanie, ale tak
nam się dobrze razem pływało, że prawie cały wyjazd siedzieliśmy razem w wodzie na
jednym spocie. Od niego otrzymałem sporą ilość wiedzy odnośnie BB oraz ciekawostek
i zwyczajów związanych z surfingiem.
Teraz kilka słów o spocie Cabedelo, może komuś się przyda :)
Spot Cabadelo (nazwa prawdopodobnie wzięta od nazwy ulicy, która przebiega obok) znajduje
się po lewej stronie od wejścia do portu Figueira Da Foz. Główny break point to mielizna powstała
na wraku rozbitego o falochron statku. Właśnie w tym miejscu zaczynają się długie prawe, które
przy sprzyjających warunkach potrafią ponieść pawie przez minutę na sam brzeg.
Po tym wychodzimy na plaże i wracamy na falochron, gdzie mamy tzw. Canal, który wiezie
nas na sam line-up (wzdłuż falochronu) - jest to zasługa cofającej się spowrotem do oceanu
wody.
Generalnie na tym spocie warunek jest zawsze, albo mały albo gigantyczny - czasami fale sięgają
wysokości 3 metrów. Rano zawsze mamy offshore, koło 12 w południe wiatr odwraca się
o 180 stopni - wtedy jest przerwa od pływania aż do około godziny 18, gdy znowu
włącza się offshore i pływamy do zmroku :) Dodatkowo mamy przypływy i odpływy,
które regulują nam wysokość fali oraz jej moc :)
Jeżeli dostaniemy wiatr z odpowiedniego kierunku - fale zaczynają się tubować.
Niestety podczas mojego pobytu nie miałem szczęscia schować się w tubie, ale za
to byłem świadkiem 2,5 metrowych falek (patrz filmik).
Rodrigo pierwszego dnia na Cabadelo "wepchnął" mnie na 2m falki, z początku
miałem niezłego cykora, bo nie doświadczyłem takich fal na Bałtyku, ale póżniej
już było tylko lepiej :)
Rodrigo podzielił się za mną cenną wiedzą na temat zasad panujących na spocie,
prawach lokalesów versus przyjezdni, czytania fal, szacunku do oceanu i generalnie do życia,
w którym surfing zajmuje w Portugali bardzo wysokie miejsce.
Na Cabedelo zawsze spotykałem w wodzie lokalnych seniorów w wieku 50-60 lat.
Mieli oni warunek we krwi. Do nich zawsze należała pierwsza fala z seta - traktowani
byli przez wszystkich jak bogowie, kto się z tym nie zgadzał lub o tym nie wiedział
(przyjezdni) często ponosił "karę" rozjechania :)
Ta moja wyprawa to zaledwie początek przygody z pływaniem na oceanie.
Portugalia to kraj, do którego napewno trzeba będzie jeszcze pojechać.
Poniżej link do krótkiego filmiku.
Przepraszam za marną jakość i małą ilość materiału, ale tak naprawde
nie miał kto kręcić - brakowało Sikora :P
A z drugiej strony, kto tak naprawdę myślał o kręceniu, gdy takie falki czekały :)
Aloha!
Wybór padł na Portugalię - stolicę europejskiego bodyboardingu. Ze względu na to, że były
to również rodzinne wakacje, jako bazę wypadową wybraliśmy Coimbre.
Stąd mieliśmy blisko do miejscowości Figueira Da Foz, gdzie mieści się sławny spot Cabedelo,
na którym dosyć często rozgrywane są zawody surfingowe/bodyboard.
W czasie pobytu odwiedziliśmy (czytaj: liznęliśmy) kilka sławnych spotów surfingowych, takich
jak np. Supertubos obok Peniche czy Nazare, jednak najwięcej warunków do pływania
podarował nam spot Cabedelo oraz spot obok niego - Gala.
Na miejscu, w jednym z ośrodków Bodyboard poznaliśmy przemiłego gościa,
który od około 20 lat pływa na BB, jest instruktorem oraz sędzią BB.
Ciekawostka - Rodrigo, bo tam na imię, specjalizuje się w drop knee - kosmicznie
to wygląda na żywo :)
Poprosiłem Rodrigo o krótką lekcję wprowadzającą do pływania na oceanie, ale tak
nam się dobrze razem pływało, że prawie cały wyjazd siedzieliśmy razem w wodzie na
jednym spocie. Od niego otrzymałem sporą ilość wiedzy odnośnie BB oraz ciekawostek
i zwyczajów związanych z surfingiem.
Teraz kilka słów o spocie Cabedelo, może komuś się przyda :)
Spot Cabadelo (nazwa prawdopodobnie wzięta od nazwy ulicy, która przebiega obok) znajduje
się po lewej stronie od wejścia do portu Figueira Da Foz. Główny break point to mielizna powstała
na wraku rozbitego o falochron statku. Właśnie w tym miejscu zaczynają się długie prawe, które
przy sprzyjających warunkach potrafią ponieść pawie przez minutę na sam brzeg.
Po tym wychodzimy na plaże i wracamy na falochron, gdzie mamy tzw. Canal, który wiezie
nas na sam line-up (wzdłuż falochronu) - jest to zasługa cofającej się spowrotem do oceanu
wody.
Generalnie na tym spocie warunek jest zawsze, albo mały albo gigantyczny - czasami fale sięgają
wysokości 3 metrów. Rano zawsze mamy offshore, koło 12 w południe wiatr odwraca się
o 180 stopni - wtedy jest przerwa od pływania aż do około godziny 18, gdy znowu
włącza się offshore i pływamy do zmroku :) Dodatkowo mamy przypływy i odpływy,
które regulują nam wysokość fali oraz jej moc :)
Jeżeli dostaniemy wiatr z odpowiedniego kierunku - fale zaczynają się tubować.
Niestety podczas mojego pobytu nie miałem szczęscia schować się w tubie, ale za
to byłem świadkiem 2,5 metrowych falek (patrz filmik).
Rodrigo pierwszego dnia na Cabadelo "wepchnął" mnie na 2m falki, z początku
miałem niezłego cykora, bo nie doświadczyłem takich fal na Bałtyku, ale póżniej
już było tylko lepiej :)
Rodrigo podzielił się za mną cenną wiedzą na temat zasad panujących na spocie,
prawach lokalesów versus przyjezdni, czytania fal, szacunku do oceanu i generalnie do życia,
w którym surfing zajmuje w Portugali bardzo wysokie miejsce.
Na Cabedelo zawsze spotykałem w wodzie lokalnych seniorów w wieku 50-60 lat.
Mieli oni warunek we krwi. Do nich zawsze należała pierwsza fala z seta - traktowani
byli przez wszystkich jak bogowie, kto się z tym nie zgadzał lub o tym nie wiedział
(przyjezdni) często ponosił "karę" rozjechania :)
Ta moja wyprawa to zaledwie początek przygody z pływaniem na oceanie.
Portugalia to kraj, do którego napewno trzeba będzie jeszcze pojechać.
Poniżej link do krótkiego filmiku.
Przepraszam za marną jakość i małą ilość materiału, ale tak naprawde
nie miał kto kręcić - brakowało Sikora :P
A z drugiej strony, kto tak naprawdę myślał o kręceniu, gdy takie falki czekały :)
Aloha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz